Lewy i Michniewicz
Foto: Newspix.pl

Media ciągle poznają nowe wiadomości dotyczące afery premiowej, która odbyła się podczas mundialu w kadrze Reprezentacji Polskiej. Ostatnie doniesienia mówią o rozmowach z udziałem otoczenia premiera nawet podczas udziału polskich piłkarzy na mundialu. 

Kolejne niepokojące informację wychodzą do strefy publicznej. Okazuje się, że negocjacje dotyczące wielkości premii od premiera Morawieckiego odbywały się nawet pomiędzy meczami reprezentacji. Najbardziej w to zamieszany był podobno jeden z asystentów Michniewicza, który chciał wynegocjować jak najkorzystniejszą kwotę do podziału.

Piłkarze zamiast pełnego skupienia na kolejnych meczach dyskutowali między sobą jak podzielić te pieniądze. To doprowadziło do konfliktu wewnątrz polskiej kadry. Robert Lewandowski, Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak, Wojciech Szczęsny chcieli aby było to zależne od liczby rozegranych minut na mundialu. Piłkarze podstawowej jedenastki mieli otrzymać po trzy miliony, natomiast Ci, którzy na boisko by w ogóle nie wyszli czterysta tysięcy. Oczywiście tym drugim się to nie spodobało i zaczęły się ciche narzekania. Michniewicz proponował, żeby wynegocjowaną kwotę podzielić po równo bez względu czy ktoś na boisku spędził wiele minut czy w ogóle na nie nie wyszedł. Do sztabu miało trafić z tego dziesięć milionów. Lewandowski proponował tylko pięć, więc Michniewicz stwierdził, że piłkarze muszą dogadać się między sobą i sami rozdzielić te pieniądze. Przypomniał jedynie, że wynegocjowanie premii należało do strony jednego z członków sztabu Potrykusa, więc również i im powinno się coś z tego tytułu należeć.

Ostatecznie został wypracowany kompromis. Podstawowy skład miał otrzymać po dwa miliony, rezerwowi po milionie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!