foto: Tauron GTK Gliwice

Minimalnym zwycięstwem w spotkaniu 24. kolejki Energa Basket Ligi nad Rawlplug Sokołem Łańcut koszykarze Tauron GTK Gliwice zdecydowanie oddalili widmo spadku. Mecz był emocjonujący do samego końca – na minutę przed końcem prowadzenie mieli zawodnicy beniaminka, nie utrzymując jednak przewagi.

W I rundzie rozgrywek Energa Basket Ligi Tauron GTK Gliwice wygrało w Łańcucie z Rawlplug Sokołem. Podopieczni Maroša Kováčika chcieli ten wynik powtórzyć także na własnym parkiecie. Ewentualna wygrana znacząco poprawiłaby ich sytuację w tabeli i spowodowała nawiązanie kontaktu z grupą drużyn z miejsc 9-14. Ochotę na zwycięstwo mieli również przyjezdni, gdyż w ich przypadku oznaczałoby to w praktyce zapewnienie sobie utrzymania w ekstraklasie.

Miejscowi przystąpili do meczu osłabieni brakiem Terrance’a Fergusona i Patryka Wilka. W pierwszej piątce spotkanie rozpoczął Jure Skifić, który zdobył pierwsze punkty w meczu. Wśród gości pierwsze akcje należały do Raynere Thorntona, który zdobył pierwszych pięć punktów (4:5). Prowadzenie zmieniało się jednak praktycznie z każdym kolejnym zagraniem. Po „trójce” Delano Spencera II Rawlplug Sokół odskoczył na dwa punkty przewagi (8:10), ale od tego momentu Tauron GTK rozpoczęło swoją serię 8:0. Zza łuku przymierzyli Szymon Ryżek i Malachi Richardson, a Kamari Murphy popisał się efektowną dobitką (16:10). Przyjezdni przełamali się dopiero za sprawą Adama Kempa, który zagrał 2+1. Ten przerywnik nie zatrzymał gospodarzy, którzy w ofensywie prezentowali się bardzo swobodnie i z łatwością zdobywali kolejne punkty. Z półdystansu trafiali Murphy i Richardson, a kiedy skutecznym wejściem pod kosz popisał się Mateusz Szlachetka (24:15) trener łańcucian Marek Łukomski poprosił o przerwę na żądanie. Po niej oba zespoły przeprowadziły po dwie skuteczne i gliwiczanie po pierwszych 10 min. gry mieli już solidną zaliczkę (28:19).

Od początku kolejnej odsłony miejscowi pilnowali, by rywal nie odrobił strat. Ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Richardson. Wśród przyjezdnych dobry fragment zaliczył James Eads III i różnica punktowa cały czas oscylowała wokół 10 „oczek” przewagi Tauron GTK. Kiedy zza łuku przymierzył w kontrze Rowland miejscowi prowadzili różnicą 12 punktów (37:25). Na więcej nie pozwolił Corey Sanders, który praktycznie w pojedynkę dbał o to, by przyjezdni cały czas byli w grze. Po jego „trójce” było już 44:37, a po skutecznej akcji pod koszem Kempa przewaga gliwiczan stopniała do czterech punktów (44:40) i tym razem trener Maroš Kováčik poprosił o chwilę rozmowy ze swoimi zawodnikami. Ta przyniosła oczekiwany skutek, bo poprawiła się gra w ataku, a w rolę egzekutora wcielił się Rowland, który przeprowadził dwie skuteczne akcje. Był bliski także trzeciego trafienia, ale piłka nie wpadła do kosza, a po drugiej stronie parkietu w zamieszaniu w polu trzech sekund, gdzie trwała rywalizacja o posiadanie, ostatecznie sprytem wykazał się Kemp i ustalił wynik do przerwy (48:42).

Pierwszy fragment drugiej połowy zdecydowanie należał do przyjezdnych. Spencer do spółki z Sandersem zdobyli siedem punktów i Rawlplug Sokół objął prowadzenie (48:49). Na więcej nie pozwolili gliwiczanie, a konkretnie Richardson, który wziął sprawy w swoje ręce. Jego dwie szybkie „trójki” spowodowały, że gliwiczanie wrócili na prowadzenie (55:51). Jeszcze lepiej wyglądała sytuacja miejscowych kiedy z rogu boiska trafił Rowland (60:53). Od tego momentu rozpoczęła się jednak kolejna pogoń łańcucian. Dwie akcje 2+1 w wykonaniu Sandersa i Kempa, a następnie „trójka” Eadsa spowodowały, że zespół Marka Łukomskiego ponownie objął prowadzenie (62:63). Eads trafiając kolejny rzut z półdystansu podwyższył przewagę gości, ale skutecznie wykonywane rzuty wolne przez Rowlanda i Richardsona pozwoliły zniwelować starty do jednego „oczka” po 30 min gry.

Po wznowieniu gry Rawlplug Sokół ponownie odskoczył za sprawą Eadsa (66:70). Tauron GTK podkręciło jednak tempo, a w roli dowodzącego wystąpił Rowland, który dwukrotnie wykończył akcje, a raz dograł nad kosz do Murphy’ego (72:71) i trener Marek Łukomski zdecydował się poprosić o czas. W kolejnej akcji Richardson podwyższył prowadzenie, ale goście mieli w swoich szeregach Sandersa. Rozgrywający Rawlplug Sokoła umiejętnie wykorzystywał zasłony stawiane przez Kempa i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie (76:77). Od tego momentu oglądaliśmy pojedynek Rowland – Sanders. Po skutecznym wejściu tego pierwszego było 81:79, a po drugiej stronie parkietu zza linii 6,75 m przymierzył Eads. Po chwili prowadzenie przyjezdnych podwyższył Spencer i sytuacja gospodarzy mocno się skomplikowała. Po przerwie na żądanie wykorzystanej przez trenera Kováčika skuteczną akcją przeprowadził Rowland, a niesamowitą „trójkę” trafił Richardson (86:84). Po czasie wykorzystanym przez szkoleniowca przyjezdnych skutecznym wejściem w pole trzech sekund popisał się Sanders i doprowadził do remisu. Ostatnia akcja meczu należała do Richardsona. Ten został faulowany kiedy na zegarze pozostawało 2.5 sekundy do końca meczu. Pierwszy rzut wolny został wykorzystany, a drugi zawodnik umyślnie przestrzelił. Pech chciał, że piłka nie dotknęła obręczy, a to oznaczało, że trener Łukomski może wykorzystać ostatnią przysługującą mu przerwę na żądanie i dodatkowo przenieść piłkę na pole ataku. Ostatnią akcję miał wykończyć Sanders, ale doskonale w defensywie spisał się Rowland, który zablokował rywala i Tauron GTK wygrało ósmy mecz w sezonie.

Tauron GTK Gliwice – Rawlplug Sokół Łańcut 87:86 (28:19, 20:23, 18:25, 21:19)

Tauron GTK: Earl Jerrod Rowland 27 (2×3), Szymon Ryżek 5 (1×3), Malachi Richardson 27 (4×3), Jure Skifić 2, Kamari Murphy 15 – Mateusz Szlachetka 6, Filip Put 5 (1×3), Aleksander Busz. Trener Maroš Kováčik.

Rawlplug Sokół: Corey Sanders 23 (1×3), Delano Spencer II 21 (4×3), Mateusz Bręk, Raynere Thornton 9 (1×3), Adam Kemp 13 – James Eads III 20 (2×3), Marcin Nowakowski, Filip Struski, Mateusz Szczypiński, Przemysław Wrona. Trener Marek Łukomski.

Źródło: Biuro prasowe GTK Gliwice

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!