ALEKSANDER BALCEROWSKI (z piłką) / fot. Karol Makowski polski-sport.com

W pierwszym meczu prekwalifikacji Polska mierzyła się z Węgrami, wygrywając dwoma punktami. Mimo trzynastopunktowego prowadzenia w trzeciej kwarcie o wynik trzeba było drżeć do końca.

Początek spotkania należał do naszych rywali. W trzeciej minucie przegrywaliśmy 3:7, ale walczący Balcerowski, Sokołowski i Ponitka dawali naszej kadrze jeszcze w tej kwarcie prowadzenie. Problemem polskiej drużyny były zbiórki Węgier na naszej tablicy. Sporo kolejnych posiadań po których traciliśmy punkty wynikały z braku zastawienia. W drugiej odsłonie nasi koszykarze przyśpieszali. Było widać większą agresję na boisku. Gdy doszły do tego skuteczne akcje w ataku w drugiej odsłonie zaliczyliśmy serię 13:2 w ciągu nieco ponad trzech minut. Dzięki temu zrywowi wyszliśmy na największe, ośmiopunktowe prowadzenie w końcówce spotkania. Naszej ekipie liderowali Michał Sokołowski z 10 punktami oraz zdobywca 9 „oczek” Aleksander Balcerowski. Po siedem dorzucili Ponitka i Michalak.

Po zmianie stron swoje grali Balcerowski z Sokołowskim zdobywając odpowiednio w tej odsłonie 6 i 5 oczek. Dzięki temu, a także trafieniom Mikołaja Witlińskiego mogliśmy odskoczyć nawet na trzynaście  punktów. Jednak przyszedł w naszej ekipie kryzys. Węgrzy zaczęli bronić strefą, a to odbiło się na naszych zdobyczach w końcówce trzeciej kwarty. Ostatnie trzy minuty tej części kwarty nasi rywale wygrali aż 14:0. Po trzydziestu minutach ponownie kibice w hali drżeli o wynik. Przegrywaliśmy 59:60. Jednak ostatnią część rozpoczęliśmy od siedmiu oczek z rzędu. Euforia nie trwała długo. Ponownie pojawiły się problemy z zastawieniem własnej tablicy i walki o zbiórki. Dodatkowo Węgrzy potrafili  celną trójką niwelować część strat i pozostawać w grze. W połowie kwarty prowadziliśmy tylko dwoma punktami. Dzięki wolnym Balcerowskiego i Michalaka łapaliśmy oddech, ale nie na długo. Nawet trójka w wykonaniu naszego podstawowego centra na nieco ponad minutę do końca nie dawała pewności końcowego sukcesu. Na piętnaście sekund przed końcem po gapiostwie naszej obrony zza łuku trafił Zoltan Perl i było tylko 80:78 dla naszej ekipy. Jeszcze na 2.6 sekundy kolejny taki rzut dołożył Gyorgy Goloman i było 82:81 dla naszego zespołu. W końcówce opanowanie Mateusza Ponitki dało końcowy sukces. To jego trzy z czterech celnych wolnych zapewniły nam wygraną.

Polska – Węgry 83:81 (19:19, 19:13, 21:28, 24:21)

Polska: Balcerowski 22, Sokołowski 18, Michalak 13, Ponitka 13, Zyskowski 7, Milicić 4, Witliński 4, Żołnierewicz 2, Groselle 0, Nizioł 0, Pluta 0

Węgry: Perl 24, Vojvoda 13, Goloman 12, Benke 9, Varadi 6, Somogyi 6, Keller 4, Pongo 3, Karahodzić 2, Lukacs 2

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!