Paul Scruggs fot. Polaczyk Krzysztof / 058sport.pl

Trefl przed własną publicznością pokonuje w szesnastej kolejce Orlen Basket Ligi Anwil Włocławek. Dla „Rottwailerów” była to druga porażka w tym sezonie. Dla sopocian to jedenasta wygrana, która daje im awans na drugie miejsce w tabeli.

 

W spotkanie lepiej weszli zawodnicy Anwilu. Akcja 2+1 Luke Petraska, trójka Garbacza oraz trafienia Sandersa i Kostrzewskiego dawały gościom prowadzenie 4:10 w trzeciej minucie. Sopocianie dzięki trafieniom Van Vlieta i Besta zbliżali się do rywali na punkt. Anwil utrzymywał minimalne prowadzenie dzięki trafieniom z dystansu. Swoje ponownie trafiali Kostrzewski i Garbacz. W odpowiedzi Sruggs i Best byli aktywni w barwach gospodarzy. To sprawiło, że po pierwszej kwarcie był remis 22:22. Po wznowieniu gry od razu celną trójką przypomniał o sobie Jakub Musiał. Gdy kolejne punkty padły łupem Jarka Zyskowskiego i Mikołaja Witlińskiego gospodarze prowadzili 29:22. Na przełomie pierwszej i drugiej kwarty sopocianie zaliczyli serię 11:0 – z tego 9:0 na otwarcie drugiej odsłony. Złą informacją dla Anwilu był fakt, że w dwunastej minucie trzeci złapał Victor Sanders. Najskuteczniejszy zawodnik Anwilu (20.7 pkt na mecz) musiał usiąść na ławce mając na koncie dwa oczka. Trefl nie miał zamiaru spoczywać na laurach. Ofensywa sopocian wychodziła z ich dobrej obrony. Pierwsze cztery minuty gospodarze wygrali 11:3. Gospodarze potrafili znaleźć dziury w obronie włocławian, ale i swoje starał robić pod swoim koszem Petrasek. W połowie kwarty Trefl prowadził 35:26 i było to jak do tej pory największe prowadzenie. Wspominany Petrasek włączał dopiero teraz się do ataków Anwilu. Amerykanin z polskim paszportem trafiał swoje rzuty wolne i włocławianie zmniejszali straty do trzech punktów. Gdy oprócz kreowania kolegów na pozycjach (6 asyst w pierwszej połowie) punktować zaczął Jakub Schenk sopocianie w krytycznym momencie ponownie ożywił w końcówce sopocian w ataku. Anwil zbliżał się do stanu 39:37, ale właśnie końcówka należała do Schenka i po dwudziestu minutach to Trefl prowadził 44:39.

Po zmianie stron kibice w Ergo Arenie byli świadkami wymiany ciosów. Sopocianie potrafili uciekać ma 55:45 po trójce Barnesa. To podrażniło Anwil. Wsad Kalifa Younga dał sygnał do odrabiania strat. Włocławianie w nie co ponad 2,5 minuty zaliczyli serię 9:0. Jednak w samej końcówce o sobie przypominali celnymi trafieniami zza łuku Scruggs z Schenkiem. Dzięki nim to gospodarze mieli osiem oczek zaliczki po trzech kwartach. W czwartej odsłonie Anwil chciał odrabiać straty, ale to podopieczni Zana Tabaka potrafili skarcić rywali trafieniem zza łuku Jarka Zyskowskiego juniora. Anwil z dystansu nie trafiał, ale i z kontry mieli problemy. Gdy w końcu sopocianie pozwalali zbliżać się rywalom po punktach Mateusza Kostrzewskiego, Luke Petraska i Kuby Garbacza trójką odpowiadał Benedek Varadi. Jednak granica czterech punktów różnicy dla Anwilu była nie do przełamania. Po ważnych punktach Mikołaja Witlińskiego i Varadiego w końcówce ponownie Trefl uciekał na osiem (76:68) punktów.

 

Mikołaj Witliński zdobył dla Trefla 15 oczek i 8 zbiórek, odpowiednio 14 i 11 oczek dołożyli Paul Scruggs i Benedek Varadi. Dla Anwilu najskuteczniejszy dziś był Jakub Garbacz z 16 punktami, a 13 oczek i 10 zbiórek dołożył Luke Petrasek.

 

TREFL SOPOT – ANWIL WŁOCŁAWEK  76:71  (22:22, 22:17, 18:15, 14:17)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!